Na Ryloth Tesh Vero szybko odkrył, że pościgi i wybuchy dają więcej kredytów niż grzebanie w kablach. Jako świeżo zwerbowany najemnik Hut tów dostał zlecenie: wytropić i schwytać drobnego krętacza imieniem Rahl Needa. Trop prowadził na pokład imperialnego frachtowca zaopatrującego garnizon w Nadgranicznych Rejonach.

Tesh zgarnął Rahla, ale postanowił wykorzystać okazję do czegoś większego. Podczas odwrotu umieścił ładunek w komorze paliwowej statku. Detonacja była spektakularna: frachtowiec rozpadł się w powietrzu, a z nim zginął Baron Jastin Malvek — finansista, który potajemnie sponsorował politycznych przeciwników Moffa Valara Dorna.

Imperialna bezpieka doprowadziła Tesha przed oblicze Dorna. Moff natychmiast zrozumiał, że eksplozja nie była dziełem schwytanego oszusta. Lecz skoro jego najgroźniejszy cywilny rywal zginął, a dowody dało się wskazać na Rahla Needę, Dorn postanowił zbić kapitał na „przypadku”.

Zamiast egzekucji wręczył Twi’lekowi imperialny list żelazny: pisemne gwarancje swobodnego poruszania się po terytorium Imperium — pod warunkiem, że Tesh stawi się na każde dyskretne wezwanie i, gdy zajdzie potrzeba, wykona „specjalne zlecenia” Dorna.

Jako Gadgeteer Tesh nie potrafi przejść obojętnie obok jakiejkolwiek broni bez zajrzenia do jej wnętrza. Pierwszym arcydziełem była przedłużona, precyzyjnie gwintowana lufa karabinu – przepustka do elitarnych turniejów gildii łowców. Jednak jego prawdziwą obsesją stał się „Tracker-Array”: matryca mikrointerferometrów zdolna wyłapywać ślad sygnatury hipernapędów jeszcze w tunelu nadprzestrzeni.

Materiały do prototypu zdobył podczas „nocnej wizyty” w laboratoriach korporacji Vornex Systems, słynącej ze sztandarowego hasła „Nikt nie zniknie w ciemnościach”. Z trzech skrzyń nieoznaczonych komponentów i odrobiny hutckiego łutu szczęścia poskładał Tracker-Array w hangarze na Nar Shaddaa. Dziś Vornex śledzi każdy kichnięty sygnał w sektorze – i jeśli nie odzyska schematów, gotowa jest postawić na Tesha nagrodę większą niż większość planetarnych budżetów.

U boku łowcy kroczy droid-partner LX-5: chitynowa, spatynowana skorupa, magnetyczne buty, projektor linki linowej i osobowość wiecznego sceptyka. Gdy LX-5 ‘mruczy’ o statystycznym prawdopodobieństwie śmiertelnego fiaska, Tesh wie, że wszystko idzie zgodnie z planem. Droid to jedyna istota, której Twi’lek ufa bezwarunkowo – reszta galaktyki to tylko cele albo zleceniodawcy.

Cały ten chaos ma prosty cel: „cykady na cykladach” – prywatny atol poza skanerami, góra legalnych kredytów i słońce, które opala lekku zamiast palić plecy kajdanami. W myśl zasady: „Misja to kredyty, kredyty to wolność – a wolność to nigdy więcej łańcuchów.”